JoJo stało się popularne wśród osób nieinteresujących się japońską animacją dopiero po tym, jak pojawił się znany mem To be continued.
Słyszałam o tym anime o wiele wcześniej jednak trochę odrzucała mnie tematyka wampirów. Przez to jaki poziom mają filmy czy anime o tym motywie, po prostu omijałam szerokim łukiem tego typu serie. Postanowiłam jednak po paru rekomendacjach sięgnąć po pierwszy sezon i nie zawiodłam się!
JoJo no Kimyou na Bouken (ang. JoJo's Bizarre Adventure) (2012)
Jest to pierwsza z serii o JoJo. Akcja dzieje się w XIX wieku w Anglii. Tajemnicza kamienna maska powodująca przemianę w wampira zostaje znaleziona przez Dio, który pragnie władzy nad światem. Jonathan Joestar, znany jako JoJo, ma zamiar przeszkodzić w realizowaniu tego planu.
Opis może wydawać się taki... zwyczajny. Jednak to tylko pozory, ponieważ anime okraszone jest świetną fabułą oraz walkami. Tak, jest to typowy seinen, czyli manga lub anime kierowane do młodych mężczyzn (nie chłopców). Na początku byłam zdziwiona niecodzienną budową ciała bohaterów, ale po kilku odcinkach można się już do tego przyzwyczaić. W tej serii poczujemy 100% testosteronu - rzadko spotkamy w niej jakąś kobietę (chociaż tak szczerze mówiąc, mi to nie przeszkadzało).
Pierwsza połowa tego sezonu jest pozbawiona humoru. Trochę mi było z tego powodu smutno, ponieważ bardzo lubię się pośmiać - jednak nie mogę powiedzieć, że było drętwo. Mangi jeszcze nie czytałam, chociaż na pewno po nią sięgnę, ale być może autor chciał zrobić wprowadzenie do całej historii i dlatego też nie marnował czasu na śmieszne sytuacje.
Nie mogę też powiedzieć, że to typowa opowieść o wampirach. W końcu współcześnie kojarzą mi się z nastolatkami, których nie rusza nawet Słońce. W JoJo to maska przemieniała człowieka, a nie zwykłe ugryzienie.
Komu mogę polecić anime? Na pewno fanom walk. Tutaj nie spotkamy się z typowymi bijatykami, często wrogowie są honorowi lub mają dość kreatywny sposób na pokonanie przeciwnika. Kiedy myślimy, że postać jest spisana na straty, nagle się okazuje, że ma w zanadrzu coś niespodziewanego. Polecam też tym, którzy lubią oglądać taktyczne zagrywki, niestraszna im krew i widok utraconych kończyn.
Jeśli chodzi o cenzurę, to istnieje wersja z i bez. Anime oglądałam na jednej, z polskich stron i o ile pamiętam, to były odcinki i z cenzurą i bez. Jednak nie ma co się bać, w końcu często te rany są zbyt przerysowane. W późniejszych seriach cenzura będzie częściej się pojawiać, prawdopodobnie z powodu restrykcyjnego nakazu w Japonii (możliwe też, że kolejne sezony były wyświetlane we wcześniejszych godzinach).
Openingi jak i endingi w każdym sezonie podobały mi się. W dwóch endingach użyto piosenki zespołu Yes oraz The Bangles - także wiecie, że nie kłamię!
Podobno mówi się, że ten kto nie czytał/oglądał JoJo, ten nie wie, co to prawdziwe anime. W pewnym sensie mogę się zgodzić, manga zaczęła być publikowana w 1986 roku, więc już swoje przeżyła. Jednak nie każdy lubi taki rodzaj filmów, więc zmuszać też nie należy.
JoJo naprawdę mi się spodobało i jak już wcześniej wspomniałam, na pewno sięgnę po mangę. Mogę jeszcze tylko napisać, że po obejrzeniu trzech sezonów, poprzeczka w ocenianiu innych anime bardzo u mnie wzrosła.
Dla tych, którzy bardzo by chcieli obejrzeć, ale nie wiedzą od czego zacząć:
JoJo no Kimyou na Bouken (2012) - 26 odcinków
JoJo no Kimyou na Bouken: Stardust Crusaders (2014) - 24 odcinki
JoJo no Kimyou na Bouken: Stardust Crusaders 2nd Season (2015) - 24 odcinki
JoJo no Kimyou na Bouken: Diamond wa Kudakenai (2016) - 39 odcinków
Istnieją też wersje OVA z lat '90. Polecam je obejrzeć już po wyżej wymienionych sezonach jako powtórka.
Ciekawostka: Manga doczekała się ekranizacji, w postaci anime w wersji TV po 26 latach.